Świąteczne tradycje sprzątania, gotowania, biesiadowania, obdarowywania prezentami, składania życzeń, kolędowania ... mają wiele uroku. Bywają jednak męczące. Znajdź w tym natłoku zdarzeń czas na siebie. Uwierzysz wówczas w renifery, anioły, dobrą wolę i miłość. Przypominamy więc święte i świąteczne przyjemności.
Boże Narodzenie - świąteczne przyjemności
W
najcudowniejsze rzeczy trzeba wierzyć, żeby móc je zobaczyć. W
latające renifery i anioły. W pokój na Ziemi, dobrą wolę,
nadzieję i radość. One są prawdziwe, ponieważ ich istnienie
można sobie wyobrazić. Boże Narodzenie to nie jest data w
kalendarzu, to jest stan świadomości.
Robert
Fulghum, "Oo! kilka uwag na temat życia po obu stronach drzwi
lodówki"
Pochwała
świątecznej nudy
A
raczej świątecznego leniuchowania. Na co dzień rzadko mamy okazję
nic nie robić. W każdym razie „nic nie robić” bez wyrzutów
sumienia. Trzeba przecież przepytać dziecko z matematycznych
równań, napisać zaległy raport, poćwiczyć na siłowni, by nie
urósł brzuszek, wyjść na spacer z psem, przeczytać newsy ze
świata, a rano wyskoczyć z łóżka na pierwszy sygnał budzika i
popędzić do pracy. I tak w koło Macieju. W Boże Narodzenie warto więc
się powałkonić. Przeciągać się z rozkoszą w pościeli, brykać
z dzieciakami w rodzicielskim łóżku lub gapić się bezmyślnie w
okno. Ewentualnie, wciąż w piżamce, wyskoczyć do kuchni na małe
świąteczne co nieco. A jeśli dopadną Cię niecne wyrzuty sumienia,
wspomnij Ryszarda Wagnera, Alberta Einsteina lub Dmitrija
Mendelejewa, którzy swych największych odkryć muzycznych lub
naukowych dokonali, wałkoniąc się bezwstydnie. Nie wspominając
już Pana Archimedesa, który lenił się w kąpieli i tylko
przypadek sprawił, że z niej wyskoczył… Zawsze też można
przywołać zasadę, której hołdował Oscar Wilde: „Nigdy nie
odkładam na jutro tego, co mogę zrobić pojutrze.”! Miłego wałkowania!
Święty trunek - wino
Historia wina sięga czasów prehistorycznych. Wzmianki dotyczące tego trunku znajdują się między innymi w piśmiennictwie babilońskim i egipskim. Chrześcijaństwo wynalezienie wina przypisuje Noemu, który posadził pierwszy krzak winorośli i jako pierwszy człowiek w historii doświadczył skutków jego działania, zostając protoplastą pijaków:
„Raz Noe, Noe, Noe, Noe upił się
I poszedł spać na arkę,
Ale mu było, było bardzo źle,
Bo przebrał wina miarkę.
I przyszedł Cham i zaśmiał się,
Że Noe jest urżnięty.
I za to Chama przeklął Pan
I odtąd Cham wyklęty”.
Wino we wszystkich kulturach było święte. Uznawano je za wyraz boskiej miłości, tchnienie życia, symbol odkupienia. Winorośl uprawiano na ziemiach polskich już w XII wieku, a w XIX stuleciu w samych tylko okolicach Zielonej Góry istniało 2200 winnic. Ślad winnej tradycji przetrwał do dzisiaj w nazewnictwie miejscowości. Są bowiem Winniki, Winna Góra czy Winiary. Przytaczając przyśpiewkę o pijanym Noem, nie zachęcamy jednak do nadużywania wina w świąteczny czas, ale do celebrowania świątecznego czasu z tym boskim trunkiem.
A więc:
„Jeszcze mi wina nalej, sobie i mnie, jeszcze, jeszcze. Trzeba zapomnieć lata dobre i złe, zgubić je w szklance na dnie. Jeszcze mi wina nalej, pijmy bez słów, jeszcze, jeszcze. Trzeba zapomnieć tyle zdarzeń i snów, zgubić, by znaleźć je znów.” (Agnieszka Osiecka)
Kawa - boski napój
Hamlet: (...) Pytam, co może być w sensie picia?
Kelnerka: Kawa, herbata.
Hamlet: Wobec tego kawa. Nie. Herbata. Nie. Kawa. Nie. Herbata. Nie. A może jednak herbata? Nie. Kawa. Kawa Herbata. Herbata. Kawa. Kawa. Kawa. Kawa. Herbata!
Kelnerka: A może kawa?
Henryk Ładosz: A może herbata?
Hamlet
Umiera na brak decyzji i skręt kiszek na ostrym zakręcie historycznym.
("Hamlet i kelnerka", I. K. Gałczyński)
Zdarzenie, które przywołał poeta Ildefons jest wyjątkowe. Kawa nie wywołuje zwykle takich dylematów, chociaż do dzisiaj jej wpływ na duszę i ciało budzi kontrowersje. Poza tym doskonale komponuje się ze świątecznym ciastem, makowcem albo piernikiem. Według legendy zwyczaj jej picia rozpowszechnił Archanioł Gabriel, który po zwiastowaniu Najświętszej Maryi Pannie powrócił na ziemię i obdarował czarnym napojem zasypiającego podczas modlitwy proroka Mahometa. Kiedy ten skosztował gorącej kawy, wstąpiły w niego tak wielkie siły, że czterdziestu konnych mógłby z siodła wysadzić i czterdziestu dogodzić niewiastom... Napój, przywołany w legendzie, przyrządzano z surowych owoców kawy, macerowanych w zimnej wodzie. Dopiero później zaczęto używać wrzącej wody, a pod koniec XIV stulecia palono kawowe ziarna. Islamscy teologowie w XVI wieku uznali, że tytoń, kawa, opium i wino to "czterej kapłani szatana”. Hrabia Talleyrand mawiał: "Kawa ma być gorąca jak piekło, czarna jak diabeł, czysta jak anioł i słodka jak miłość”. A nasz narodowy wieszcz pisał:
"W Polszcze, w domu porządnym, z dawnego zwyczaju,
Jest do robienia kawy osobna niewiasta
Nazywa się kawiarka; ta sprowadza z miasta
Lub z wicin bierze ziarna w najlepszym gatunku,
I zna tajne sposoby gotowania trunku,
Który ma czarność węgla, przejrzystość bursztynu,
Zapach moki i gęstość miodowego płynu..."
(Adam Mickiewicz, „Pan Tadeusz")
No więc skoro jesteś w Polszcze, pozwól, by aromatyczna kawa obudziła wszystkie zakamarki Twego ciała i duszy:)
Herbata dla duszy
"Masz ochotę na herbatę?
- Nie, pragnę pieśni, muzyki. Pragnę miłości i piękna.
- Naprawdę nie chcesz herbaty?”
(Woody Allen)
Według legendy odkrywcą herbaty był chiński cesarz Szen Nung. Władca pewnego dnia 2737 roku p.n.e. wypoczywał pod drzewem dzikiej herbaty. Nagle pod wpływem podmuchów wiatru kilka listów spadło do wody, którą podgrzewał. Cesarz stwierdził, że powstały napój jest niezwykle pokrzepiający. Pierwsza udokumentowana wzmianka o herbacie pochodzi dopiero z III wieku p.n.e. W kolejnym stuleciu w Chinach powstały herbaciane plantacje na wzgórzach ciągnących się wzdłuż doliny rzeki Jangcy. Eleganckie zastawy do herbaty stały się symbolem bogactwa i statusu właścicieli. Do Europy herbatę przywieźli Holendrzy lub Portugalczycy. Chińska herbata płynęła na portugalskich statkach do Lizbony. Stąd holenderskie Towarzystwo Wschodnioindyjskie eksportowało ją do Holandii, Francji i portów bałtyckich. W Anglii herbata pojawiła się po raz pierwszy w 1658 roku. Od tej pory wielu poetów i myślicieli oddawało cześć herbacianemu napojowi, wskazując na jego niezwykłe działanie na ducha, rozum i ciało.
W zimowe świąteczne popołudnie najlepiej zasmakuje pewnie rozgrzewająca herbata zimowa. Zaparz więc szklankę czarnej herbaty, wlej odrobinę soku malinowego, wrzuć plaster pomarańczy i kilka goździków. Ot i filozofia.
Czekolada
i czekoladki
Kakao jest kolejnym napojem uznawanym za napój bogów. Ma niezwykle właściwości: dodaje energii i rozjaśnia umysł. Jest dodatkowo przyjemniejsze w aplikacji niż na przykład syrop na kaszel. Nie da się z tym twierdzeniem polemizować, bo zawiera wiele
mikroelementów, w tym magnez, cynk i selen.
Zdrowotne właściwości kakao doceniali Olmekowie i Aztecy.
Ci ostatni robili kakaowy napój z roztartych nasion i mieszali z ciepłą
lub zimną wodą, dodając chilli, kukurydzę lub miód. Kakao dotarło do Europy z państwa
Azteków za pośrednictwem hiszpańskich konkwistadorów Corteza. Z biegiem lat czekoladę pitną
zastąpiono czekoladą w tabliczkach. Złotym wiekiem dla czekolady
było XIX stulecie. Powstawały cukiernie, specjalizujące się w czekoladowych wyrobach. Włosi wymyślili nawet makaron z czekoladą i zupę
czekoladową. Wydaje się, że Boże Narodzenie to idealny czas na raczenie się czekoladą w każdej formie: płynnej i stałej. Nawet - uwaga - są przepisy na drinki czekoladowe z brandy, rumem lub wódką. Dla przyzwoitości przywołamy tylko jeden, na koktajl Les Folies de Napoleon, zawierający wódkę w stanie płynnym, maliny, syrop cukrowy i oczywiście tartą czekoladę. Smacznego! I na koniec kuszący cytat.
"Gdybym
był dyrektorem szkoły, pozbyłbym się nauczyciela historii i
zastąpiłbym go nauczycielem czekolady; moi uczniowie uczyliby się
choć jednego przedmiotu, który ich wszystkich dotyczy.” (Roald
Dahl, pisarz i scenarzysta)
Miłego wałkonienia w świąteczny czas!
Foto: Freepik.com