Jose, nastolatek, który udowadnia, że wegańska dieta to nie tylko liście i trochę owoców! Jego Instagram wygląda… pysznie!
Klasyka kina: lata 80.
03 lipca 2020, 12:20
Witajcie w naszym cyklu filmowym. Dekada po dekadzie zbliżamy się do końca naszej filmowej podróży…. Ale na razie czekają nas kolorowe lata 80., a wraz z nimi prawdziwe perełki światowego kina. Na wstępie, w ramach wyjaśnienia, nie traktujcie proszę tego zestawienia jako kolejnej listy najlepszych filmów dekady. To jedynie skromny zbiór obrazów, które zostawiły trwały ślad w pamięci autora.
Czasy mogą się zmieniać… ale problemy pozostają te same. Tak jak w poprzednich częściach cyklu, tak i tutaj jedynym moim zmartwieniem był kłopot bogactwa. Bo jak można mówić o kinie lat 80., bez wzmianki o takich arcydziełach, jak “Szklana pułapka”, “Terminator”, “Indiana Jonesa”, “Pluton”, “Full Metal Jacket”, “The Thing”, “Martwe zło”, “Gliniarz z Beverly Hills”, “Top Gun”, “Rambo”, “Raising Arizona”, “Obcy”, “Pogromcy duchów”, “Ran”, “Blue Velvet”... Sami zresztą widzicie. Do obejrzenia tych perełek serdecznie zachęcam, a tymczasem zapraszam do lektury.
Kolorowe lata 80. - klasyka kina
E.T.
“E.T. go home” to nie tylko mój sztandarowy tekst na zakończenie każdej imprezy, ale również całkiem spory fragment mojego dzieciństwa. Ciężko nie zauważyć, że w porównaniu do współczesnych produkcji, “E.T.” nie wyróżnia się za bardzo fabułą ani tym bardziej warstwą wizualną. Nie zabiera mu to jednak dawnej magii, która wiele lat temu przykuła mnie do ekranu telewizora.
Blade Runner
Sporo lat czekaliśmy na kontynuację tego obrazu, ale było warto! Mający swoją premierę w 2017 roku “Blade Runner 2049” okazał się niemal tak dobry jak jego starszy o 40 lat poprzednik… A to się naprawdę rzadko zdarza. Jeżeli natomiast jesteście fanami science fiction, pierwsza część cyklu jest pozycją obowiązkową. Mimo kilku dekad na karku wciąż wgniata w fotel klimatem, atmosferą i fabułą.
Lśnienie
Lubicie się bać? “The Shining” to coś dla was! Mimo kilku dekad na karku, dzieło Stanleya Kubricka wciąż pozostaje niedoścignionym wzorem kina grozy… i moim ulubionym horrorem. “Lśnienie” to jeden z tych nielicznych filmów, które nie poddają się próbie czasu, wręcz przeciwnie, jak wino z każdym rokiem smakują lepiej. Niezależnie czy to zasługa roli życia Jacka Nicholsona, czy geniuszu wielkiego reżysera, “The Shining” jest filmem, który powinien zobaczyć każdy kinomaniak.
The Blues Brothers
To jeden z tych filmów, które mógłbym oglądać w nieskończoność, bez wytchnienia, nigdy się przy tym nie nudząc. Fantastyczna muzyka, antysystemowy wydźwięk i humor sięgający szczytów absurdu to cechy, jakie uczyniły z tego filmu dzieło ponadczasowe. I niezwykłe. “The Blues Brothers” to też podróż przez kino, którego już nie ma, muzykę, która odeszła i naiwność, z której już dawno temu (niestety) wyrośliśmy.
Stowarzyszenie umarłych poetów
Coś dla niespokojnych dusz, buntowników z wyboru i niepoprawnych marzycieli. “Dead Poets Society” to film dla tych wszystkich dorosłych, którzy nigdy nie chcieliby stracić dziecięcej naiwności i radości. A jednocześnie - bardzo mądry i głęboki obraz o marzeniach, dojrzewaniu i buncie.
Dawno temu w Ameryce
Dla wielu najbardziej niedoceniony, a przy tym najlepszy film gangsterskich w historii kina. Pozornie “Once Upon A Time In America” to kolejna amerykańska legenda o czasach prohibicji i potędze mafii. Pozornie, bo dzięki magicznym mocom reżysera Sergio Leone i aktorskiemu geniuszowi Roberta De Niro dostajemy kino absolutne i spełnione. Ponadczasową opowieść o życiu i śmierci we wszystkich odcieniach szarości.
Cinema paradiso
“Cinema paradiso” może okazać się filmem o Tobie… jeżeli oczywiście uważasz się za fanatyka kina ;) Film Giuseppe Tornatore to sentymentalna opowieść o dojrzewaniu i miłości, w czarno-białym świecie starego kina.
Mateusz Kaczyński